10 symptomów dekoniunktury w przemyśle w 2019 roku
Wróciłem dziś z oddziału japońskiego koncernu automotive i z miejsca nalałem sobie wielki kielich dojrzałego, pełnego antyoksydantów merlota. Tej ostatniej, sześcioosobowej grupce menedżerów, podczas ostatniego dnia warsztatów nieźle dopiekłem, a w zamian za to oni odwdzięczyli się zestawem intrygujących wniosków, które obracałem w głowie przez całą powrotną drogę z pracy.
Jeszcze na stojąco upiłem duży, orzeźwiający łyk i rozejrzałem się za torbą, którą w pośpiechu odstawiłem gdzieś na podłodze. Podniosłem ją i usiadłem po turecku na szerokiej kanapie, wyjąłem laptopa i położyłem na kolanach. Jedną ręką trzymałem kieliszek, drugą otworzyłem ekran, wpisałem hasło logowania i mój zawsze gotowy do pracy Macbook natychmiast ożył.
Na początek, postanowiłem ocenić stan giełd, w których odbijała się dzisiejsza kondycja światowej gospodarki. Kliknąłem kursorem w ikonę przeglądarki Safari i kiedy program otworzył się, po kolei zacząłem wpisywać do wyszukiwarki Google nazwy największych indeksów: FTSE, DAX, NIKKEI, Dow Jones i Nasdaq.
Czego nauczył nas kryzys z lat 2007-2009?
19 lipca 2007 roku siedemdziesiąty czwarty sekretarz skarbu USA Henry Paulson wkroczył na niewielkie podwyższenie w Briefing Roomie Białego Domu i podszedł do stojącej pośrodku mównicy.
Za mojego życia globalna gospodarka nigdy jeszcze nie znajdowała się w tak znakomitej kondycji – oznajmił z charakterystyczną chrypką w głosie i od razu skierował uwagę zebranych na stojący za nim wielki ekran marki SHARP.
Sięgnął do pulpitu elektronicznego systemu prezentacji. Kliknął w symbol DOW JONES i natychmiast pojawił się wykres aktualnego stanu indeksu giełdowego. Wybrał przycisk zoom out i przytrzymał go chwilę. Wykres rozszerzał się płynnie, obejmował tygodnie, miesiące, kwartały, aż na końcu całe lata, pokazując trend.
Zieleń wzrostów radośnie wypełniała cały ekran. Paulson pewnym ruchem poprawił mikrofon, wyrównał kartki z notatkam i rozejrzał się po zebranych z rozleniwionym zadowoleniem.
Więcej, szybciej, lepiej… Wall Street – bijące serce Ameryki napełniało świeżymi pieniędzmi inwestorów wiecznie nienasycone arterie gospodarki, w tym największe korporacje Ameryki: 3M, Apple, Boeinga, Microsoft, VISA, Wall Mart i setki innych.